Microsoft przez wiele lat usypiał swoich użytkowników PowerPointa, oferując standardowe szablony, monotonne prezentacje i proste efekty przejść między slajdami, które nie wymagały większego wysiłku. Po zakończeniu ery Adobe Flash w świecie webowym, w branży prezentacji zapanował stagnacja. Co prawda pojawiały się nowe trendy graficzne, ale prawdziwego przełomu brakowało. Na szczęście węgierska platforma Prezi wprowadziła powiew świeżości, zdobywając szybko rzesze fanów – zarówno amatorów, jak i profesjonalistów. To sprawiło, że Microsoft dostrzegł potrzebę radykalnych zmian.
Jakiś czas temu wprowadzono ciekawą funkcję – przejście „Płynna zmiana” (ang. „Morph”). Pozwala ona na tworzenie efektów znanych z animacji komputerowych, takich jak paralaksa czy zoom, które wcześniej kojarzone były głównie z Prezi lub stronami internetowymi.
W październiku 2017 roku pojawiła się kolejna ważna aktualizacja PowerPointa, która może na stałe odmienić sposób tworzenia prezentacji – możliwość animowania obiektów 3D. Co ważne, importowane obiekty zachowują swoje oświetlenie i tekstury, co sprawia, że efekt końcowy jest bardzo realistyczny.
Oczywiście pełne wykorzystanie tych funkcji wymaga zaawansowanych umiejętności graficznych. Korzystać z nich będą głównie osoby, które potrafią nie tylko obsługiwać PowerPointa i Photoshopa, ale także tworzyć modele w programach 3D.
Minie zapewne trochę czasu, zanim graficy w pełni przekonają się do tych nowości, a klienci dostrzegą ich potencjał. Niemniej jednak te dwie funkcje – „Morph” i animacja obiektów 3D – otwierają nowe możliwości w tworzeniu prezentacji. Osobiście z zainteresowaniem śledzę kolejne aktualizacje PowerPointa i liczę na dalsze usprawnienia, np. w zakresie interaktywności, masek czy bardziej zaawansowanych animacji.
Przykładem tego może być animacja, którą stworzyliśmy w PowerPoint z wykorzystaniem modelu 3D, opracowanego w programach 3D Studio Max i Paint 3D.